KZK GOP: co dalej z linią 37?
03.08.2007
1 sierpnia 2007 r. linię 37 miał zacząć obsługiwać przewoźnik wyłoniony w nowym postępowaniu przetargowym. Tak się jednak nie stało, przyjrzyjmy się bliżej historii wydarzeń związanych z przetargami na obsługę tej linii.
Linia 37 łączy Katowice przez Ligotę, Piotrowice, Podlesie i Zarzecze z Mikołowem. Dla wielu mieszkańców Katowic stanowi praktycznie jedyne połączenie z centrum miasta. Do 1996 roku obsługiwała ją firma Transbus Z. Małecki o której wątpliwej jakości usług do dziś krążą legendy. Po rozpadzie tej firmy, od 1 lutego 1996 roku obsługę linii rozpoczął PKM Katowice. Zawarta została wówczas umowa na czas nieokreślony (ówczesne przepisy zezwalały na takie działanie). W 2003 roku została ona rozwiązana, pod hasłem wprowadzania konkurencji na rynku przewoźników i chęcią ze strony KZK GOP, aby wszystkie linie obsługiwane były po przetargach nieograniczonych zgodnych z bardziej współczesnymi przepisami zamówień publicznych.
Ogłoszono przetarg. Potencjalny wykonawca miał dysponować pięcioma autobusami o pojemności powyżej 115 miejsc (tabor C kursujący w dni robocze) i trzema autobusami o pojemności od 86 do 115 miejsc (tabor B kursujący w dni wolne) w tym jeden pojazd niskopodłogowy. Ustalono, że autobusy nie mogą być w zasadzie starsze niż z 1995 roku, jednak zastosowano tradycyjny wytrych w postaci klauzuli, że dopuszcza się wozy starsze pod warunkiem wykonania naprawy głównej. Ponadto wszystkie pojazdy miały być wyposażone w silniki spełniające normę euro. Dodatkowo w umowie znalazł się zapis, że począwszy od czwartego roku obowiązywania umowy średnia wieku autobusów nie może być wyższa niż 8 lat. Do kompletu wymagań należy dołączyć obowiązek zainstalowania wyświetlaczy we wszystkich autobusach.
Tymczasem w regionie wybuchły strajki organizowane przez związki zawodowe działające w komunalnych PKM-ach skierowane przeciwko KZK GOP. Żądania były proste - odwołanie przetargów na linie autobusowe obsługiwane przez PKM Katowice i PKM Sosnowiec. Wg związkowców firmy te nie były przygotowane do konkurowania na otwartym rynku, a ich przegrana miała sprowadzić katastrofę dla komunikacji miejskiej, firm przewozowych i ich pracowników oraz oczywiście pasażerów. Jednym z elementów akcji strajkowej była blokada siedziby KZK GOP w Katowicach przez cztery autobusy.
KZK GOP ugiął się na pewien czas pod tymi żądaniami i przetargi unieważnił. Spotkało się to jednak z protestami prywatnych firm przewozowych, które uznały to za ograniczanie konkurencji i oprotestowały decyzję o unieważnieniu postępowań. Ostatecznie sprawa oparła się o Zespół Arbitrów przy Urzędzie Zamówień Publicznych, który orzekł, że groźba strajków i paraliżu ulic w Katowicach nie może być powodem unieważniania przetargów organizowanych zgodnie z przepisami. Tym samym postępowanie na obsługę linii 37 trwało nadal.
Ostatecznie oferty złożyło trzech zainteresowanych przewoźników: PKM Katowice, PPUP Henryk Zagozda oraz Sed-Baz Czeladź. Najtańsza okazała się oferta Zagozdy. Protesty składane przez PKM Katowice nie dały rezultatu i ostatecznie od 1 października 2003 roku linię te zaczęła obsługiwać firma z Chebzia. Umowa zawarta została na okres 8 lat i miała obowiązywać do końca września 2011 roku.
Trudno nam podać dokładnie jakie autobusy zgłoszone zostały przez przewoźnika do obsługi linii, gdyż dokumentacja zawiera dość kuriozalny błąd polegający na dwukrotnym wpisaniu tych samych pojazdów (w miejsce dwóch innych, nieznanych). W każdym razie spośród ośmiu wozów trzy z nich to Ikarusy 280 - nr rej. SRS G403 (ex Włocławek, skasowany w marcu 2006 roku, poprzednia obsada numeru bocznego 005), KCR 7182 (w grudniu 2005 roku lekko zmodernizowany, dziś z numerem 005) i SRS M936 (280.03 ex NRD, wiele lat temu przebudowany na czterodrzwiowy, kiedyś z numerem 009, dziś z numerem 01). Niskopodłogowcem był Jelcz M121M nr rej. WXX 943N (ex Duhabex, później z numerem 019), a stawkę uzupełniał Jelcz 120M nr rej. KAM 780R (później z numerem 003) i Jelcz M11 nr rej. KAM 097R (później jako druga obsada numeru 017). Brakujące dwa przegubowce to najpewniej wozy oznaczone później numerami bocznymi 001 i 007. Jak więc widać zgłoszony tabor to nic nadzwyczajnego, jednak odpowiadało to warunkom stawianym przez KZK GOP. Te autobusy (lub ewentualnie inne, jednak o porównywalnym standardzie) jeździły na linii 37 dość długo.
Począwszy od roku 2005 obserwowano jednak systematyczny spadek jakości usług. Widać to było u wielu przewoźników w regionie, również u Zagozdy na linii 37. Coraz większa liczba wypadających kursów i pogarszający się stan taboru dał się we znaki pasażerom. Tymczasem dzielnice Podlesie i Zarzecze (dla których linia 37 stanowi jedyne połączenie z centrum Katowic) od kilku lat intensywnie się rozbudowują. Autobus jeżdżący w porywach co 30 minut przestawał wystarczać mieszkańcom, więc ci rozpoczęli wnioskowanie do KZK GOP i władz miasta Katowice o zmiany w komunikacji miejskiej w ich rejonie. Wśród postulatów było zwiększenie częstotliwości kursowania i uruchomienie dodatkowych kursów wieczornych i nocnych. Postulowano także poprawę jakości taboru - najpierw po prostu przez zdyscyplinowanie przewoźnika, a później już przez jego zmianę. Pojawiały się głosy, że skoro miasto Katowice dotuje zakupy taboru przez PKM Katowice to dlaczego mieszkańcy Katowic nie mogą korzystać z tych autobusów. Można podejrzewać, że gdyby Zagozda również takie dotacje otrzymał to być może również jeździłby lepszymi autobusami.
Władze Katowic i KZK GOP rozpoczęły grę na zwłokę. Rozważano różne warianty, na przeszkodzie w zwiększaniu liczby kursów stanęły oczywiście względy finansowe, a sprawę przewoźnika odwlekano w czasie. Dopiero pod koniec 2006 roku zdecydowano się na zorganizowanie przetargu na obsługę tej linii. Dotychczasowy przewoźnik (PPUP Henryk Zagozda) nie otrzymał jednak wówczas żadnego wypowiedzenia umowy. Ogłoszone postępowanie zakładało obsługę linii wg zmodyfikowanego rozkładu jazdy (w stosunku do obowiązującego dotychczas), gdzie wprowadzono kilka dodatkowych kursów w godzinach szczytu oraz kursy nocne. Wymagania postawione oferentom były wysokie - linia miała być obsługiwana przez sześć autobusów (ten szósty to nocny) wyłącznie niskopodłogowych i nie starszych niż z 2006 roku. Żadnych wytrychów na temat naprawy głównej nie przewidziano. 4 autobusy miały być przegubowe, a 2 maksymalnie 12-metrowe. Wszystkie miały też spełniać normę euro 3 emisji spalin. Radość pasażerów trwała jednak krótko, 12 grudnia 2006 r. KZK GOP ogłosił, że unieważnia postępowanie, oficjalnie z powodu błędnie podanej liczby autobusów wymaganych do obsługi linii.
Tymczasem Zagozda zaczął się bardziej starać w obsłudze linii. Coraz częściej pojawiały się lepsze spośród posiadanych przez niego autobusów (kilkunastoletnie przegubowce z Niemiec i Francji).
W marcu 2007 roku KZK GOP ogłosił kolejny przetarg na linię 37. Tym razem nie przewidziano jednak kursów nocnych, a jedynie dodatkowy kurs wieczorny. Pozostał jednak w rozkładzie jazdy szósty autobus, w praktyce w ogóle niepotrzebny. Spośród tych sześciu wymaganych autobusów zamawiający tym razem wymagał, aby 3 były przegubowe (i nie starsze niż z 1996 roku), a kolejne 3 były standardowe (i nie starsze niż z 2006 roku) - a wszystkie mają być niskopodłogowe. Dla taboru przegubowego przewidziano wymóg normy euro 2, dla wozów krótkich - euro 3. Zainteresowani od razu zauważą dziwny zbieg okoliczności jaki wiąże się z wymaganymi rocznikami poszczególnych typów taboru z aktualnie posiadanym przez PKM Katowice taborem. Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że PKM jest bardzo zainteresowany obsługą tej linii.
Swoje oferty złożyło czterech chętnych do obsługi linii. I zdarzyło się coś niespodziewanego - KZK GOP, czego nigdy nie czyni, zażądał od oferentów dowodów w postaci umów potwierdzających dysponowanie taborem wpisanym do oferty przetargowej. Dotychczas przedstawiciele KZK GOP twierdzili, że nie ma w ogóle prawnej możliwości, aby ten tabor weryfikować, a teraz nagle okazało się, że można. Wiadomo jednak, że przewoźnicy wpisują do ofert tabor użyczony przez zaprzyjaźnione firmy z całego kraju, gdyż nikt o zdrowych zmysłach nie kupi w ciemno kilku autobusów (w tym fabrycznie nowych) nie mając pewności wygrania przetargu. Ten obowiązek dysponowania taborem w chwili złożenia oferty, zgodny wprawdzie z przepisami zamówień publicznych (choć nie egzekwowany w wielu miastach, np. w Warszawie, gdzie wystarczy umowa przedwstępna z producentem), powoduje patologię w postaci zgłaszania istniejących wprawdzie, ale nigdy nie pojawiających się później na liniach autobusów. W zupełnie innej sytuacji są komunalne PKM-y, które kupują tabor korzystając z dofinansowania swoich właścicieli i później ten tabor mogą spokojnie zgłaszać do przetargów. Tak właśnie stało się tym razem. Zobaczmy, kto złożył oferty.
Pierwszym oferentem był PKM Katowice. Zgłoszone zostały trzy neoplany N4021 z 1996 roku oraz trzy jelcze M125M z 2006 roku. Drugą ofertę złożył Meteor Jaworzno. Wśród taboru znalazły się trzy solarisy Urbino 12 z 2006 roku (na codzień w MPK Włocławek), dwa jelcze M181MB (z MPK Kraków) i trzeci jelcz M181M (z PTS Bustrans Tychy, ex PKS Wejherowo). Trzecim chętnym była spółka Henzago z Rudy Śląskiej. Tu zgłoszone były dwa neoplany N4021 (spośród tych już posiadanych przez Zagozdę), mercedes O405GN (z Gryfu Kartuzy) i trzy MAN-y Lion's City (z Forbusa Bydgoszcz). Ostatnim, czwartym oferentem było dość egzotyczne konsorcjum w skład którego weszły firmy Omnitech Sp. z o.o. z Gliwic, Transport Osobowy Tadeusz Powichrowski z Zabrza i Usługi Transportowe Krzysztof Pawelec z Pacanowa. Tu nie dysponujemy informacjami o taborze (można podejrzewać, że znalazły się wśród niego białoruskie MAZ-y), jednak ta oferta była i tak najdroższa, więc nie miała większego znaczenia.
Konieczność przedstawienia dowodów dysponowania taborem spowodowało w efekcie odrzucenie trzech ofert. Konsorcjum Omnitech+Powichrowski+Pawelec i Meteor nie przedstawili wymaganych dokumentów, a dokumenty zaprezentowane przez Henzago komisja przetargowa uznała za niewystarczające. Jedynie PKM Katowice, co nie powinno dziwić, przedstawił komplet dowodów rejestracyjnych potwierdzających, że zgłoszone autobusy są jego własnością. I tym samym został ogłoszony zwycięzcą postępowania.
Na tym jednak nie kończy się ta opowieść. Henryk Zagozda odwołał się od tego rozstrzygnięcia. Różne względy formalne spowodowały, że Zespół Arbitrów przy Urzędzie Zamówień Publicznych nakazał KZK GOP powtórzenie czynności oceny ofert i wyboru najkorzystniejszej oferty. I to właśnie spowodowało, że od 1 sierpnia na linii 37 nadal wyjeżdżają autobusy Zagozdy. Rozstrzygnięcie i ewentualna zmiana przewoźnika może nastąpić od 1 września. Jakie będzie ostateczne rozstrzygnięcie, dowiemy się wkrótce.
wikibus.org andrzej napisał(a):
Twierdzę, że nie ma podstaw do rozwiązania umowy KZK-Henzago. W tym momencie żaden paragraf starego przetargu nie jest łamany.
A sposoby działania KZKGOP chyba już niedługo znajdą finał w prokuraturze.
04.08 17:25:05
memphis napisał(a):
Akurat jest, bo średnia wieku taboru jest wyższa niż 8 lat (a jest już czwarty rok realizacji umowy). Natomiast umowa jest rozwiązywana z zachowaniem okresu wypowiedzenia, co można dokonać w każdym czasie i bez powodu (zresztą w zasadzie powód jest: wniosek miasta w sprawie taboru niskopodłogowego i zmiany rozkładu jazdy).
04.08 18:01:55
memphis napisał(a):
Aha, gwoli ścisłości to oczywiście linię 37 obsługuje obecnie PPUP H. Zagozda, a nie Henzago.
04.08 18:02:27
meteor napisał(a):
No tak... Niech się przemianują potem na Henryk Zagozda, Heniu Zagozda, Henryk Z. itp itd.
A tak na poważnie, to problemem oprócz oczywiście taboru jest częstotliwość - moim zdaniem powinni jeździć co najwyżej co 20 minut.
04.08 22:29:14
YoMaHa napisał(a):
@memphis: Notabene jawi się to jako ciekawy przykład swoistego "refleksu" w poczynaniach organizatora. Można się domyślać, że inwestycje w tramwaje też zaczną się, jak ktoś za lat kilka uświadomi sobie, że pełni funkcje właścicielskie :-/
04.08 22:50:29
zbulwersowany napisał(a):
mialy byc olbrzymie zmiany a jak sie okazalo nie bedzie nic, bo zagozdy nie mozna niczym ruszyc. lamanie przez niego postanowien umowy i fatalny stan taboru byly ewidentne, ale co z tego skoro nikt sie tym nie przejmuje. zagozda zaczal sie starac w obsludze linii wysylajac swoje uzywki z zachodu. dlaczego tak sie stalo? poniewaz stracil 4 linie w zabrzu i co mial zrobic z tymi niskopodlogowcami, ktore je obslugiwaly - poslal na 37. gdyby nie to, ze stracil te linie to dalej na 37 by jezdzily heble typu 005, 687 czy 072. w zabrzu mozna bylo go skutecznie usunac. to dlaczego nie mozna tego zrobic w katowicach? [treść komentarza została zmieniona z uwagi na naruszenie regulaminu]
05.08 12:07:09
Mody_82 napisał(a):
Tak w ogóle to #005 nadal tam dość częst jeździ ;) hehe. Ale przynajmniej prawie zawsze dwa "huliezy" oraz #072 i #010. Wydaje mi się, że gdyby nie było przeciwskazań (prawnych itp) to już by nie jeździł na tej linii. Odwołał się przecież ma takie prawo i jakiś czas będzie jeszcze jeździł. Swoją drogą to na "37" musi być niezła stawka skoro walczy o to, gdy np. po wypowiedzeniu mu "165" od razu zrezygnował z jej obsługi...
05.08 21:45:33
memphis napisał(a):
Dzisiejszy 005 to nie jest ten sam 005 z Włocławka co jeździł na początku ;-)
05.08 22:01:41
Arcziv napisał(a):
Ja Zagozde bym z tego przetargu wyrzucił za zgłoszenie tych Neoplanów. Przecież one są zgłoszone na linie rudzkie. Jeszcze niedawno protestował w sprawie Nowaka, że zgłasza te same busy a sam co robi cwaniak i przekrętacz jeden wrr !
05.08 22:24:16
memphis napisał(a):
Te dwa czerwone neoplany i jeden berliński nie są zgłoszone na linie rudzkie (to co jest zgłoszone to i tak nie jeździ). Poza tym na 37 to jednak są inne wozy, bo tamte są za stare.
05.08 22:38:16
podlesianin napisał(a):
Dokładnie 005 to teraz całkiem innym bus niż z początku obsługi tej linii.Ale co do tego busa to przez pewien okres mieli problemy z opończą, bo co chwile się rozwalała, ale inwencja twórcza mechaników nie zna granic, z tym też sobie poradzili po prostu usunęli jedną z pionowych rurek w przegubie co spowodowało nie naprężanie się opończy ale za to pojazd stracił stabilność w prowadzeniu po prostu pływa, ale oni są pomysłowi hahaha.
05.08 22:39:48
ginter57 napisał(a):
To wszystko jeden wielki szwindel! Przetargi są ogłaszane dla wąskiego grona i tak zakonspirowane ze nie można sie onich dowiedzieć z odpowiednim wyprzedzeniem dlatego jeździ to co jeździ,
pasażer jest traktowany jako bagaż a kierowca jako robot. Pretensje do tych co pasuje im taki stan rzeczy.
14.11 11:44:54
butthead napisał(a):
Przetargi nie są w żaden sposób zakonspirowane.
14.11 13:10:08
IKARUS napisał(a):
IKARUSY SĄ FAJNE
27.05 16:28:05