Przewodniczący KZK GOP: Za te pieniądze nikt nie zrobi lepszej komunikacji
30.12.2010
Tomasz Głogowski
Gazeta Wyborcza, 29.12.2010
- Co roku będą minimalne podwyżki cen biletów, bo wszystko drożeje. No może z wyjątkiem mojego wynagrodzenia, które od sześciu lat stoi w miejscu - żartuje Roman Urbańczyk, przewodniczący Komunikacyjnego Związku Komunalnego GOP, jednogłośnie wybrany na kolejną kadencję.
Tomasz Głogowski: Nieogrzewane autobusy, rozsypujący się tabor, brak inwestycji, a pan znów został szefem Komunikacyjnego Związku Komunalnego. W ten sposób internauci powitali pana wybór na kolejną czteroletnią kadencję.
Roman Urbańczyk, przewodniczący KZK GOP: Każdy, kto coś robi, ma wrogów, ale niezbyt się tym przejmuję. Tak można napisać o komunikacji w każdym mieście: Londynie, Paryżu i Nowym Jorku. Przecież w tych metropoliach nie jeżdżą same nowe autobusy, zdarzają się też starsze. Wszystko zależy od pieniędzy i determinacji. Jasne, że u nas nie jest wspaniale i mogłoby być lepiej. Ale za te pieniądze, które dają gminy wchodzące w skład KZK GOP i pasażerowie kupujący bilety, robimy bardzo dobrą komunikację. Tak. Bardzo dobrą! W innych miastach - Poznaniu, Krakowie, czy Wrocławiu, które często stawia się nam za wzór - za te pieniądze nikt nie zrobiłby tego lepiej. A tam mają łatwiej, bo komunikacja działa w obrębie jednego miasta, a nie kilku. Zgoda, że tam tramwaje są może w lepszym stanie, ale nie mieli problemów z ustaleniem właściciela, a my przez ponad 15 lat staraliśmy się, by ministerstwo przekazało nam akcje Tramwajów Śląskich. W przypadku autobusów nie mamy się czego wstydzić. Przedsiębiorstwa komunikacyjne w Katowicach, Zabrzu, Gliwicach czy Sosnowcu zainwestowały miliony złotych w nowy tabor.
Co z tego, jak KZK GOP do 2018 roku zakłada spadek liczby pasażerów i zmniejszenie liczby przewozów. Związek się zwija, zamiast rozwijać!
- Nasze komunikacja wciąż opiera się jeszcze na rozrośniętym modelu sprzed 30 lat i planujemy cięcia nie dlatego, że nie chcemy jeździć, ale dlatego, że nie mamy kogo wozić. Liczba mieszkańców miast, w tym Katowic, cały czas spada. Większość ludzi kupiła samochody, a niektóre rodziny nawet dwa albo trzy. To proces, którego nie zatrzymamy. Ale cała sztuka polega na tym, by przekonać tych ludzi, żeby z samochodów przesiedli się teraz do autobusów. Na zakupy do hipermarketu niech jadą autem. Ale codziennie - do pracy czy szkoły - już autobusem.
Na razie to przekonywanie wygląda raczej średnio. W aglomeracji nie mamy nawet wspólnego biletu.
- Wspólny bilet to jakaś wasza dziennikarska choroba. Przecież w KZK GOP mamy wspólny bilet na autobus i tramwaj już od wielu lat, a teraz wprowadziliśmy jeszcze bilet na komórkę i bilet metropolitarny na autobus i pociąg. Może ten ostatni nie działa jeszcze tak, jak powinien, ale będziemy go udoskonalać. Zresztą, ważniejsze jest stworzenie dobrego połączenia pomiędzy gminami zrzeszonymi w KZK GOP a Tychami i Jaworznem. To jeden z naszych najważniejszych celów na następne cztery lata. Chcemy, aby Tychy i Jaworzno weszły w skład związku albo były z nami mocniej zintegrowane. I na tym będzie koniec. Więcej gmin nie przyjmiemy, bo nie można się w nieskończoność rozrastać. Nie skończymy jak dawne WPK, które było dobrym przedsiębiorstwem, ale tak dużym, że nie dało się już nim zarządzać.
A Śląska Karta Usług Publicznych, która ma spełniać m.in. funkcję elektronicznego biletu? Czy jest sens, by KZK GOP inwestował w ten projekt 60 mln zł kosztem komunikacji? Może lepiej kupić za to nowe autobusy?
- To idiotyczna teza lansowana przez tak zwanych miłośników komunikacji. Przecież Unia dokłada do tego projektu ponad 70 mln zł, których w normalnej sytuacji byśmy nie dostali! To co, mamy nic nie robić i jeździć po ulicach końmi? Oczywiście można, bo są ekologiczne i tańsze od autobusów, ale chyba nie tędy droga. ŚKUP to będzie rewolucja technologiczna, jakiej jeszcze w Polsce nie było. Doprowadzimy ten projekt do końca, a głupimi protestami nie będziemy się przejmować.
Czy w przyszłym roku czeka nas podwyżka cen biletów?
- Nie da się tego uniknąć, bo wszystko drożeje. No może z wyjątkiem mojego wynagrodzenia, które od sześciu lat stoi w miejscu (śmiech). To oczywiście żart, nie narzekam. Ale faktem jest, że zmienimy taktykę i zamiast sporej podwyżki cen biletów ogłaszanej co kilka lat będziemy podnosić ceny minimalnie, każdego roku o kilka procent. Ceny prądu, wody czy benzyny też cały czas rosną, a jakoś nikt nie rezygnuje z centralnego ogrzewania na rzecz kozy opalanej drewnem ani z samochodu, by jeździć rowerem. Podwyżki to nie nasz wymysł. Musimy dostosować się do warunków panujących na rynku, choć burzy nam to trochę strategię marketingową. Do tej pory mamy fajne i zaokrąglone ceny biletów: 2,60, 3 i 4 zł. Szkoda będzie to zmieniać.
Przed panem kolejne cztery lata na stanowisku szefa KZK GOP. Co będzie dla pana najważniejsze w tej kadencji?
- Oprócz ŚKUP-u i przyciągnięcia do KZK GOP Tychów z Jaworznem przede wszystkim kolej. Wspólnie z nowymi władzami województwa będziemy musieli zastanowić się, jak naprawdę zintegrować pociągi z komunikacją publiczną.
» źródło