Niepełnosprawny w autobusie? No to mamy problem
14.11.2008
Dorota Nowak,
MMSilesia, 14.11.2008 r.
- Dziewczyna na wózku inwalidzkim nie mogła wejść do autobusu. Kierowca nie potrafił jej pomóc - informuje nasz czytelnik, pan Andrzej. Czy taka sytuacja jest normą czy wyjątkiem? Sprawdziliśmy sprawę.
Nasz czytelnik Andrzej Kozłowski zgłosił się do nas, ponieważ był świadkiem bardzo przykrej i zarazem trudnej sytuacji. Twierdzi, że kierowca autobusu nie był wstanie pomóc osobie niepełnosprawnej w wejściu do autobusu. Ten tłumaczył się, że... nie posiada specjalnego klucza, który uruchamia podest wjazdowy.
Pomogę, ale nie pomogę
- W okolicach godziny 14.00 czekałem na przystanku na swój autobus. Stała tam również dziewczyna na wózku inwalidzkim. Podjechał autobus nr 4 do Tychów. Koleżanka niepełnosprawnej weszła do pojazdu, by poprosić kierowcę o spuszczenie pomostu dla niepełnosprawnych. Po chwili wyszła z autobusu i oznajmiła swojej koleżance, iż kierowca nie spuści pomostu dla wózków inwalidzkich, ponieważ w autobusie nie ma "jakiegoś haczyka". Postanowiłem zainterweniować. - pisze nasz czytelnik.
- Podszedłem do kierowcy, by zapytać, co zamierza w takiej sytuacji zrobić? Niestety zostałem przez niego absolutnie zlekceważony. Dziewczyna została na przystanku, czekając na kolejny tego typu autobus. Mam prośbę, by ten temat został przez Was poruszony - nie kryje oburzenia Pan Andrzej.
I rzeczywiście, postanowiliśmy sprawdzić jakie w takiej sytuacji obowiązuję procedury, co powinien zrobić kierowca autobusu komunikacji publicznej? Co zrobić, gdy nie uzyskamy pomocy? Z takimi zapytaniami zgłosiliśmy się zarówno do MZK Tychy oraz KZK GOP.
Procedury takie same, odpowiedzialni są przewoźnicy
- Za stan techniczny autobusu odpowiada przewoźnik i to on powinien oddać pojazd w pełni sprawny do użytkowania kierowcy, który przede wszystkim powinien być odpowiedzialny za kierowanie pojazdem. Osoba poszkodowana lub świadkowie powinni
wystosować do nas odpowiednie pismo z dokładną datą, godziną, numerem autobusu oraz nazwą przystanku. Wtedy możemy zająć się wyjaśnieniem całej sprawy i wyciągnąć konsekwencje w stosunku do przewoźnika - wyjaśnia w rozmowie z MMSilesią Bolesław Twaróg z MZK Tychy. - Kierowca może jednak odmówić pomocy w transporcie osobie niepełnosprawnej, gdy autobus w ogóle nie jest do tego przystosowany - zaznacza Twaróg.
Tego samego zdania co przedstawiciele MZK, są pracownicy KZK GOP. Jak się okazuje, tutaj również funkcjonują podobne procedury.
- Za wyposażenie i sprawność autobusu odpowiada przewoźnik, do którego on należy, a obowiązkiem kierowcy jest zgłaszanie stanu technicznego pojazdu swojemu pracodawcy - opisuje procedury Anna Kotera z biura prasowego KZK GOP. - Jeśli już taka sytuacja ma miejsce, dobrze aby sam poszkodowany lub świadkowie zgłaszali do naszego biura informację o zajściu na piśmie, najlepiej z bocznym numerem autobusu i swoimi danymi. Wtedy będzie nam łatwiej wyjaśnić całe okoliczności zajścia i pociągnąć do odpowiedzialności odpowiednie osoby - dodaje Kotera.
Jednak jak zaznaczają przedstawiciele KZK GOP, ilość autobusów przystosowanych dla osób niepełnosprawnych systematycznie rośnie. Zgłaszane są wymagania, co do kolejnych takich pojazdów do przewoźników prywatnych i państwowych.
Jesteśmy daleko za Europą Zachodnią
O wypowiedź na temat przystosowania komunikacji miejskiej dla osób z dysfunkcjami ruchowymi na terenie aglomeracji śląskiej, zapytaliśmy także Jarosława Putę, przewodniczącego Wojewódzkiej Społecznej Rady do Spraw Niepełnosprawnych.
Według niego, jeśli chodzi o komunikacje miejską w naszym regionie, nie jest tak, jak być powinno i jesteśmy w tej kwestii dalecy od norm ustalonych przez Unię Europejską.
- Wydaje mi się, że jest to związane z wciąż niską świadomością kierowców na temat potrzeb osób niepełnosprawnych. Nie widzę również zbytniego zaangażowania ze strony samorządów w kwestii ułatwienia życia osobom z dysfunkcjami. Dlatego w okolicach grudnia planujemy zorganizować konferencję z KZK GOP, na której będziemy chcieli uświadamiać osoby odpowiedzialne za komunikację w naszej aglomeracji o potrzebach niepełnosprawnych - informuje w rozmowie z portalem MMSilesia,pl Jarosław Put. - Na konferencję chcemy również zaprosić Prezydenta Miasta Katowice, Piotra Uszoka oraz niepełnosprawnego posła z Katowic, Marka Plurę, co myślę przyczyni się do pozytywnych rezultatów naszego spotkania - zapewnia Put.
P Śl napisał(a):
Pamietam, jak niedawno na 96 w Michalkowicach mlody kierowca wypuscil platforme niepelnosprawnemu to stary idiota przegubem na 22 go obtrabil sapiac cos pod nosem.
14.11 22:03:33
podlesianin napisał(a):
Jak ktoś nie ma nic wspólnego z osobami niepełnosprawnymi to niestety tak to wygląda ,a te sytuacje są naprawdę bardzo przykre dla tych osób. Zresztą nasze społeczeństwo jest niestety nie tolerancyjne względem takich osób wiem przykre ale tak niestety jest.
14.11 22:58:40
Buscoholic napisał(a):
Temat ważny, problem istotny ale... o ile wózek, na którym siedziała ta dziewczyna, nie był wózkiem elektrycznym, do niezła d**a z tego Pana Andrzeja, skoro przy założeniu, że autobus i tak był niskowejściowy nie wciągnął dziewczyny przy pomocy innych osób do środka, tylko pozwolił, by czekała na kolejny autobus "tego typu". Nie przeskoczymy wszystkich barier, ale czasem wystarczy ruszyć głową.
Sam pracuje z niepełnosprawnymi i bywałem z rożnymi osobami w podobnej sytuacji i jeszcze nigdy mi się nie zdarzył, żeby ktoś odmówił mi pomocy, przy wciągnięciu wózka do pojazdu.
A zdarzało mi się i to nie raz wchodzić z osobą na wózku do wagonu 105N - proszę mi wierzyć - to dopiero jest wyzwanie, ale i wtedy znaleźli się ludzie, którzy bez proszenia i zbędnej gadki ruszyli bezinteresownie na pomoc.
Panie Andrzeju, ja bym tej młodej dziewczyny na pewno nie zostawił na przystanku, bo już przywyknęliśmy do sytuacji, że KZK GOP czy nawet MZK Tychy "leją" na rozkładówkę z niskopodłogowcami i puszczają to, co akurat jest zdolne do ruchu. A co jak następny autobus też przyjedzie bez "jakiegoś haczyka"?
14.11 23:05:10
Dariusz napisał(a):
Ja mam babcie na wózku i jakoś żaden kierowca nie spuścił nam ani razu pomostu. Ba nawet jak chciało mu się o tym powiedzieć to nie chciał otworzyć pierwszych drzwi w zatłoczonym busie.
Najczęściej wygląda to tak, że najpierw do niskacza wpada bydło starych babć a potem młodzieży a pod koniec my z wnosimy babcie na rękach i wózek. Jakież potem jest oburzenie pasażerów, stojących po drodze i w miejscu na wózek, gdy chcemy dojść do miejsc przeznaczonego na wózek inwalidzki. Lecą głupie docinki, że jak chora to ma z domu nie wychodzić, po co ona w ogóle tu jest itd. Nie którzy nawet na prośbę nie chcą się usunąć z miejsca dla wózków i trzeba stać nieprzypiętym na środku autobusu lub koło wyjścia. Jeżeli stoi się koło wyjścia to jest najgorzej bo wtedy to już ludzie wyzwiskami rzucają w ciebie i mieszają z g****m. To jest szara rzeczywistość autobusów niskopodłogowych. Ale inaczej jest w komunikacji tramwajowej. Zgadzam się z Buscoholic. My też z konieczności parę razy jechaliśmy tramwajem 105Na i zawsze duża grupa ludzi wyskakuje by pomóc wsiąść do środka. Bez obrazy ale czyżby w autobusach jeździli sami idioci?
15.11 09:05:01
zonk napisał(a):
@podlesianin: powinieneś wiedzieć jaka jest mentalność starych kierowców: za komuny było lepiej. Nie było NIC niskopodłogowego to nie było problemów z niepełnosprawnymi. Grunt to brać przykład z góry i olać WSZYSTKO (nawet łącznie z zasadami ruchu drogowego).
15.11 12:58:09
Vegeta napisał(a):
Ja ostatnio widziałem, jak kierowca wyszedł z autobusu, rozłożył podest, po czym pomógł osobie na wózku wjechać do środka. To był chyba 805. Poza tym - np. w Solarisach kierowcy mają do dyspozycji taką wajchę, dzięki której autobus może się przechylić w stronę przystanku i dodatkowo ułatwić wejście (czy to z wózkiem inwalidzkim, czy np. z dziecięcym). I dość często z tego korzystają, przynajmniej w Sosnowcu. Wszystko więc zależy od człowieka i jego chęci... Ta pani z artykułu miała niestety pecha.
Ale z drugiej strony jest też tak, jak napisał Buscoholic: jeszcze nie widziałem, żeby współpasażerowie olali osobę na wózku (lub z wózkiem dziecięcym). Bez względu na to, czy to autobus czy stopiątka. Sam wnosiłem (z dwójką innych pasażerów) staruszkę na wózku do Ikarusa 280 i nikt nie narzekał.
15.11 13:09:19
P Śl napisał(a):
@Vegeta: To sie "przyklek" (?) nazywa i to jest w kazdym niskopodlogowym. Samo uzycie to wylacznie w przypadku wozkow inwalidzkich wystarczy, bo w porownaniu z dzieciecym to sa zupelnie inne gabaryty.
15.11 15:47:18
Buscoholic napisał(a):
@Dariusz: przykro się czyta takie wypowiedzi, choć wiadomo, że takie sytuacje się zdarzają, a zwłaszcza na mocno obciążonych liniach, gdzie wymiana pasażerów na przystankach przypomina raczej spęd bydła z pola do zagrody.
Kiedyś przytrafiła mi się jeszcze inna sytuacja, która też nie należała do miłych, ale też trudno znaleźć personalnie winnych za to zajście. Otóż jechałem z kolegą na wózku inwalidzkim do Zabrza. Na przystanek podjechał Jelcz M125 Dana (prawdopodobnie wóz 867 z parku taborowego firmy Meteor) i wszystko było by ok, gdyby nie fakt, że w autobusie jechały już dwie kobiety z dużymi wózkami dziecięcymi, które tak skutecznie zajęły całą przestrzeń w "rzeźni", że przyszło nam stać w przejściu do drzwi, co oburzało wszystkich, którzy musieli się przeciskać obok nas chcąc opuścić pojazd. Długo potem zastanawiałem się, kto w takiej sytuacji ma pierwszeństwo z korzystania do wolnej przestrzeni na przeciw drugich drzwi - czy niepełnosprawni na wózku, których można przypiąć pasem do deski bezwładnościowej, czy kobiety z wózkami jak karety? Wiem, że tym pytaniem mogę urazić matki zmuszone do podróżowania z dziećmi w wózkach autobusami, ale chciałem mieć pewność co do tej właśnie kwestii. Może mi ktoś spróbuje odpowiedzieć?
15.11 20:50:46
Ardo napisał(a):
@buscoholic: W takiej sytuacji moim zdaniem pierwszeństwo ma wózek inwalidzki. Nawet w rzeźni narysowane są wizerunki takiego wózka i pasy są też dla niego.
Ja spotkałem już różne sytuacje związane z wózkiem inwalidzkim, i to najróżniejsze.
Np. Pewnego razu jakaś pani jechała na wózku i na końcowym miała czekać rodzina, ale nie czekał, i z kierowcą panią wynieśliśmy z ikarusa. Po takie, kiedy starsze małżeństwo wciągało wózek również do ikarusa i nikt nie pomógł, dopóki starszy pan nie wytrzymał i puścił wózek, który o mało się nie przewrócił ;/ A w autobusie było pełno... Zwykle jednak chętnych do pomocy nie brakuje, mili kierowcy również są chyba większością, bo tych "złych" się na dłużej zapamiętuje.
15.11 21:44:27
Buscoholic napisał(a):
@Ardo: dzięki za odpowiedź. Pokrywa się z moimi przypuszczeniami, ale z drugiej strony problem tan na dłuższą metę trudno będzie unormować.
16.11 23:02:03
miłosnik napisał(a):
a nie zauwazacie problemu ze nie wszystkie przystanki sa dostosowane do autobusów niskopodłogowych.np przystanek koncowy .St.tarnowicach.GCR Repty,albo sa za wysokie krawezniki albo za niskie gdzie,gdzie autobus nie idzie wypuscic zeby stał jak najblizej kraweznika
18.11 11:50:33
Jacek napisał(a):
Wózek elektryczny waży ponad 80 KG, do tego osoba na nim... Chodze do szkoły integracyjnej, i mam kilku kolegów na wózkach... I raz na 153 jechał MAN NL (jak zawsze) starszej generacji (jeszcze niskowejsciowy) w którym nie działał przyklęk... w trójke go wnosiliśmy, ale kierowca nam pomógł... a na miejscu pana Andrzeja, wziąłbym coś płaskiego i udowodnił kierowcy że ten podjazd da się otworzyć. Nam w SU zdarzało sie kluczami otwierać podjazd...
18.11 20:59:15
Jacek napisał(a):
W GCR-e nie ma krawęznika... i MAN NL ma podłoge na wysokości kolan... dosłownie, bo sprawdziłem...
18.11 21:00:36