Kierowcy jeżdżą po torach i boją się o auta

24.08.2009

Tagi: Tramwaje Śląskie, likwidacja, prasa – Dodał: Krzysztof Bojda

Jacek Madeja
Gazeta Wyborcza, 21.08.2009

Powyginane tory po zlikwidowanej "12" są zmorą kierowców. Ale na szybką poprawę nie ma co liczyć, bo szyny całkowicie znikną dopiero za kilka lat.

Przejazd ulicą Kościuszki to prawdziwa próba dla samochodowego zawieszenia. Kierowcom najbardziej daje się we znaki odcinek od ul. Siemianowickiej aż do szybu Prezydent. Tutaj szyny ułożone są między betonowymi kostkami. Wybrukowana nawierzchnia momentami przypomina taflę wzburzonego morza. Wraz z kostkami wznoszą się i opadają tory, miejscami wystając kilkanaście centymetrów ponad beton.

- Staram się tu zwolnić do 20-30 km na godzinę, a i tak muszę bardzo uważać, żeby czegoś nie urwać. Z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej, a od kiedy przestał jeździć tramwaj, nikt nawet nie próbuje wyrównać torów - mówi Leszek Pańkowski, który pokonuje tę trasę codziennie w drodze do pracy.

Tory to pozostałość po tramwaju nr 12. Linia łącząca Chorzów i Siemianowice Śląskie przestała kursować z początkiem roku. Tramwajarze zdjęli już przewody i wycięli słupy trakcyjne od placu Alfreda aż do ulicy Kościuszki w Chorzowie.

- To odcinek, który w dużej części przebiega wzdłuż chorzowskiego parku. Prace przeprowadziliśmy jak najszybciej, bo inaczej ubiegliby nas złomiarze. Teraz weźmiemy się za likwidację torowiska, które biegnie na wydzielonym pasie obok jezdni - mówi Dariusz Kuźba, zastępca dyrektora zajezdni tramwajowej Katowice-Zawodzie.

Jak wyjaśniają tramwajarze, tory, kable i słupy to pokaźny majątek, nawet gdyby miały trafić na złom. Gorzej z torami, które biegną w jezdni. - Wyjęcie takich szyn to dla nas ogromne koszty. Nie wystarczy tylko usunąć szyn, trzeba potem jeszcze jakoś załatać dziury. Cała operacja wiąże się z remontem nawierzchni, a na to nas nie stać - dodaje Kuźba.

Po tramwajach zgodził się "posprzątać" chorzowski Miejski Zarząd Dróg i Mostów. Choć - jak zastrzega Piotr Wojtala, dyrektor MZDiM - stan nawierzchni na ulicy Kościuszki nieprędko się poprawi. Kierowcy muszą uzbroić się w cierpliwość, bo szyny będą usuwane etapami. - Właściwie naprawę nawierzchni jezdni pół metra od toru powinna przeprowadzić spółka tramwajowa, ale tramwaj i tak już nie jeździ, a my dostajemy coraz więcej skarg od kierowców. Jesteśmy już po słowie z Tramwajami Śląski: oni zdemontują tory, a my zajmiemy się nawierzchnią - mówi Wojtala.

MZDiM jeszcze tym roku chce wyremontować pierwsze 150 metrów ulicy od szybu Prezydent do placu Piastowskiego. - W kolejnych latach zajmiemy się następnymi odcinkami. Wszystko będzie zależało od pieniędzy, ale powinniśmy się z tym uporać w trzy lata - zapewnia Tomala.